Jestem mamą, nie robotem!
przez Pedagog w domu · 10 lipca 2020
Jestem mamą dwójki małych dzieci, pracuję zawodowo, piszę bloga, dbam o dom. Często bywam zmęczona, a nawet wyczerpana. Dzień zaczynam od mocnej kawy z nadzieją, że postawi mnie na nogi. Niestety ten cudowny eliksir często nie działa na moje przemęczenie. Niespokojny sen mojej dwulatki odbija się na mojej codzienności. Niespożyta energia i ciekawość świata moich dzieci zdecydowanie nie pozwalają na odpoczynek w ciągu dnia. Wieczorem ostatkiem sił układam dzieci do snu i liczę na kilka chwil dla siebie. Wolne chwile szybko mijają, robi się późno i przychodzi czas na sen.
Nie piszę tego wszystkiego po to, aby się żalić. Absolutnie nie. Wiem, że takich kobiet, jak ja są miliony. Kobiet, które pracują, dbają o dom, wychowują dzieci i troszczą się o rodzinę. Jednak nie chcę udawać, że jestem SUPER BOHATERKĄ bo tak nie jest. Bywają dni, że niczym robot wykonuję swoje obowiązki, przechodzę od jednego zadania do drugiego. Jedynie podczas zabaw z dziećmi staram się w pełni poświęcić tym chwilom i być dla dzieci. Nie zawsze mi się to udaje, często czekam na moment kąpieli, aby móc poprzytulać się na łóżku do dzieci. Wtedy jestem z nimi, ale odpoczywam.
Nie każdy dzień wygląda tak samo. Ale bywają ciężkie i trudne momenty. I pomimo, że dzieci mają kochającego tatę, (a ja męża, który potrafi pozmywać, załadować zmywarkę, czy wykąpać dzieci i uszykować kolację) to mimo jego pomocy, ja i tak zawsze jestem na posterunku.
I tak, jestem przekonana, że wychowywanie dzieci byłoby zdecydowanie dużo łatwiejsze, gdyby nie zmęczenie.
Jestem mamą i dobrze mi z tym!
Moja praca zawodowa to kilka godzin dziennie, dlatego zdecydowaną większość czasu, spędzam z dziećmi w domu. Jestem z nimi prawie przez cały dzień. Dodatkowo czuwam w nocy. Wszelkie katarki, kaszle, czy wychodzące ząbki biorę na siebie. Pomimo pomocy ze strony męża, dzieci najbardziej chcą się przytulić do mamy w tych trudnych chwilach.
Ach i co najważniejsze! Lubię to! Lubię przytulać swoje dzieci, dbać o nie, szykować im pyszne jedzonko i przytulać, kiedy zły koszmar wybudza je ze snu. Co nie zmienia faktu, że bywam zmęczona, że lubię poleniuchować i po prostu przez cały dzień nic nie robić. Zapomnieć o praniu, zmywaniu, brudnych podłogach, czy szorowaniu stołu z plasteliny. Tak od czasu do czasu, mieć lenia i wszystko odłożyć na jutro!
Zanim zostałam mamą, wiedziałam że chcę mieć własne dzieci. Odkąd tylko pamiętam spędzałam czas z maluchami, które pojawiały się w naszej rodzinie. Lubiłam to!
Studia pedagogiczne wybrałam nie bez powodu. Po prostu swoją przyszłość widziałam z dziećmi. Jestem szczęściarą bo udało mi się te plany zrealizować zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym!
Jako mama czuje się cudownie, lubię robić coś dla dzieci i z myślą o nich. Wspólne zabawy, wygłupy, spacery i wycieczki sprawiają, że każdy dzień jest pełen miłości, takiej prawdziwej, bezinteresownej. Ale pojawiają się też mniejsze i większe problemy. przeszkody, które jako mama muszę pokonać, obowiązki, które czekają na swoją kolej, płacze i krzyki. Nie każdy dzień jest różowy i radosny, jak w bajkach, które oglądają moje dzieci. Tam problemy szybko znikają, a w codziennym życiu boli od nich głowa i spędzają sen z powiek
Bycie mamą, to nie bułka z masłem!
Odkąd zostałam mamą, nieustannie spotykam się z tym, że jako mama mogę bardzo niewiele, a muszę niesłychanie dużo.
Kiedy byłam nastolatką, potem studentką, a jeszcze nie mamą, to oczywiście miałam swoje obowiązki, ale wracając ze szkoły, z zajęć, z pracy byłam już wolna! Mogłam biegać na bosaka po podwórku, malować obrazy, gapić się godzinami przez okno i bujać w obłokach. Mogłam robić prawie wszystko, a nie musiałam prawie nic.
Wbrew pozorom od tego momentu, wcale tak bardzo się nie zmieniłam. Nadal potrzebuję popatrzeć w chmury i snuć marzenia, realizować swoje pasje, rozwijać się, albo po prostu nie robić nic, tylko oglądać serial, słuchać muzyki.
Nie przejmuję się zbytnio opinią innych ludzi, ale jestem osobą myślącą i czującą. Widzę, co dookoła się dzieje, jakie nastroje panują w mediach społecznościowych, jakie opinie krążą wśród społeczeństwa.
Sama, często przypadkiem, (zwykle bez złego zamiaru, ale jednak) doświadczam przeróżnych zachowań ze strony innych osób, nawet bliskich. Jako mama spotykam się z hasłami, które mogą sprawić przykrość, wyprowadzić z równowagi lub po prostu zaprowadzić w głowie chaos i skutecznie zdeptać poczucie własnej wartości.
Pewnie doskonale wiesz, co mam na myśli? Prawda?
Nie musisz mówić mi, jaką mam być mamą!
Rozmawiając z innymi mamami, obserwując zachowania ludzi w sklepie, czy w parku, albo analizując zasłyszane rozmowy nieznajomych, doszłam do pewnych przemyśleń! To, co zauważyłam wywołało we mnie smutek, gniew, a może nawet i sprzeciw.
Oczywiście, że bycie mamą to najważniejsza rola w życiu i nic nie może się z nią równać. Jednak, to nie jedyna rola kobiety, nie jedyny cel w życiu i nie jedyne marzenie! Jestem mamą, ale nadal jestem kobietą, pracownikiem, czyimś dzieckiem, a przede wszystkim człowiekiem.
A skoro jestem człowiekiem, a nie robotem, to mam swoje własne uczucia i potrzeby, małe i wielkie marzenia, plany zawodowe i nowe cele do realizacji. Na sali porodowej nie zostałam obdarzona cudownymi mocami i zupełnie pozbawiona słabości, czy bólu. Tak samo, jak inni bywam zmęczona, rozkojarzona, zła, smutna, chora, zmartwiona, albo stęskniona. Najczęściej bywam szczęśliwa i pełna nadziei, ale zdarza się, że zmęczenie przysłania radość z bycia mamą. Potrzebuję snu, odpoczynku i kilku chwil dla siebie.
Dlatego, tak bardzo nie lubię, gdy inni potrzeby matek traktują, jako marudzenie i nieustanne użalanie się nad sobą! W końcu nam nie wolno… My nie możemy… Co mają powiedzieć inni…
Nie lubię, gdy zmęczenie, a może nawet wyczerpanie, jest traktowane, jako objaw słabości, coś co nie powinno się wydarzyć, jako coś złego, nienaturalnego! W końcu mama nie może być zmęczona. Musi być zawsze pełna energii i mieć oczy dookoła głowy. Co z tego, że inni wylegują się na kanapie przez cały wieczór… Matka musi być czujna, zawsze chętna do zabawy i kreatywna!
Nie lubię, gdy ktoś mówi mi, że robię czegoś za mało! Za mało przytulam, za mało rozmawiam, za mało karmię, za mało się bawię, za mało pilnuję! Pewnie, że czasami warto posłuchać opinii innych osób. Jest ona przydatna szczególnie wtedy, gdy faktycznie dziecku dzieje się krzywa, jest zaniedbywane. Wtedy interwencja, jest jak najbardziej wskazana. Jednak mówienie, że mama za mało bawi się z dzieckiem bo przez pół godziny bawiło się same w piasku, to objaw uszczypliwości, a nie troski o dziecko.
Nie jestem mamą idealną! Ale staram się być najlepszą mamą, jaką mogą mieć moje dzieci
Od czasu do czasu zdarza mi się być świadkiem rozmowy, albo nawet jej stroną, na temat bycia mamą, na temat macierzyństwa. Nie zawsze są to miłe rozmowy, nie zawsze mama spotyka się ze zrozumieniem, czy odrobiną empatii. Ja również mam swoje znienawidzone hasła, które co jakiś czas obijają mi się o uszy. Niby takie niewinne stwierdzenia, nic specjalnego, niby niekrzywdzącego. Ich nadawca z pewnością posądziłby mnie o złą interpretację i pochopne wyciąganie wniosków. W końcu nikt nie ma złych zamiarów, a to są tylko słowa.
Sprawdź, co mam na myśli!
A Ty to jesteś mamą, to nie możesz… (iść na imprezę, napić się wina, krzyczeć, złościć się, być zmęczoną, mieć migrenę, leżeć w łóżku, nic nie robić…)
Wiedziałaś na co się piszesz! (Absolutnie nie wiedziałam, to po pierwsze. Pewnie żaden przyszły rodzic nie wiedział, na czym polega wychowywanie dziecka, zanim nim został. A po drugie, to że zdecydowałam się zostać mamą, to nie znaczy, że dobrowolnie pozbawiłam się wszelkich praw do bycia człowiekiem.)
Kto mówił, że będzie łatwo!? (Pewnie ktoś pokusił się o stwierdzenie, że będzie tak ch…nie trudno, ale kto wierzy w takie słowa! Na pewno nie przyszła mama! A nawet jeżeli miałam tego hmm “świadomość”, to nie znaczy, że nie mogę szukać rady, pocieszenia, wypłakać się w rękaw, czy być zmęczoną i prosić o pomoc!)
Co tam jedno! Prawie, jakby go nie było! Gdybyś miała dwoje, to byś mogła narzekać i być zmęczona! ( Nie każde dziecko przesypia od razu całe noce, pięknie zjada wszystkie posiłki, bawi się samo w łóżeczku i słodko gaworzy. Ja przy pierwszym dziecku byłam dużo bardziej zmęczona, niż po narodzinach drugiego. Kilka miesięcy zajął mi powrót do normalności. Teraz mając dwójkę problemów wcale nie jest mniej, ale doświadczenie i organizacja zdecydowanie ułatwiają każdy dzień.)
Co tam dwoje! Ja miałam pięcioro i dałam radę! ( Czy, to że mam jedno/ dwoje/ a może nawet troje dzieci, nie daje mi prawa do odpoczynku? Czy nie mogę prosić o wsparcie tylko dlatego, że mam dwoje dzieci? Zdecydowanie tak nie jest! Też potrzebuję zjeść, umyć się, wyjść do sklepu i pomarudzić przy kawie!)
Inni mają gorzej! Ja nie miałam pralki, zmywarki i nawet pieluch nie było! (Pewnie tak było i pewnie, każda kobieta która, to mówi marzyła o tym, aby ktoś jej pomógł, przypilnował dzieci, czy zabrał na kawę! Każde czasy mają swoje plusy i minusy. Licytacje nikomu nie pomagają, a to że ktoś miał/ ma gorzej nie znaczy, że moje problemy są zupełnie nieważne.)
Co za matka! Je frytki/ loda/ciastko, a dziecku nie da! (Tak wiem, dziecko powinno jeść pięć posiłków dziennie! Zdrowych i pysznych! Ale, ja również bywam głodna i potrzebuję wrzucić coś na ząb. I niekoniecznie synchronizuję się wtedy z dzieckiem.)
Drzemka? W ciągu dnia? Ja nigdy nie spałam, jak miałam małe dzieci! (Mama powinna być szczęśliwa i wypoczęta, inaczej nawet te “oczy dookoła głowy” nic nie pomogą. Każde dziecko jest inne. Jedne przesypiają całe noce, inne budzą się co godzinę. A drzemki w ciągu dnia, to często tylko drobne życzenia zmęczonej mamy… )
Masz dzieci, to nie myśl o pierdołach! (Lubię coś dla siebie zrobić, lubię kupić sobie nową sukienkę, sprawić sobie drobny prezent. Mam czasami ochotę obejrzeć film w kinie, czy wybrać się do kawiarni na ciastko z kremem. Potrzebuję zadbać o siebie i realizować swoje marzenia. Nawet, jeżeli miałoby to być pomalowanie paznokci na czerwono.)
Cesarka, to nie poród! Ja to się namęczyłam, a tutaj to tylko ciach, ciach i już! (Cesarskie cięcie, poród naturalny, to dla każdej mamy ogromne przeżycie. Jeden i drugi poród wiąże się z dużym ryzykiem, z utratą krwi, z bólem i łzami. Dlatego nie ma znaczenia w jaki sposób dziecko przyszło na świat! Najważniejsze, jaką jesteś mamą!
Moje znienawidzone. Małe dzieci mały problem. Duże dzieci duży problem. (Wychowywanie dziecka ogólnie wiąże się z rozwiązywaniem tych małych i dużych problemów. Każdego dnia pojawia się coś, co nas rodziców zaskakuje. Niekoniecznie są to problemy na miarę ocieplenia klimatu, ale jednak są. A czy w przyszłości będą większe? Pewnie tak, ale ja też urosnę w siłę!)
Dziecko jest głodne! Zobacz, jak patrzy na jedzenie. Pewnie już dawno nic nie jadło! (Nie musisz ciągle przypominać mi o nakarmieniu dziecka. Jesteśmy na placu zabaw i jedyny posiłek, jaki mam to chrupki kukurydziane, albo piasek z piaskownicy. Dlatego proszę nie dobijaj mnie! Wiem, że zaraz musimy wracać do domu. A może boli mnie głowa i po prostu czekam. Czekam, aż znajdę siły, żeby uszykować coś maluchowi. Tylko 10 minut. )
O Twój mąż, to Ci pomaga. Ciągle jest w domu. Nie masz, co narzekać. Mojego to wcale nie było! A pieluchy nigdy dziecku nie zmienił! (Tak mój mąż jest ciągle w domu, a kasa spada nam z nieba! To, że mąż potrafi zmienić pieluchę dziecku, to zdecydowanie nie jest mój przywilej, ale jego zaangażowanie w opiekę nad dzieckiem. W końcu skoro jest akurat w domu, to dlaczego miałby tego nie zrobić? Ale nadal, to nie oznacza, że ja leżę i pachnę i to na pieniądzach!)
Mamą być! I pozostać sobą!
Najważniejsze dla mnie w byciu mamą jest to, aby moje dzieci były zdrowe, szczęśliwe i miały radosne, beztroskie dzieciństwo. Dlatego dbam o naszą rodzinę, o dzieci i o dom najlepiej jak potrafię. Niestety nie mam czarodziejskich mocy i zdarza mi się mieć gorszy dzień. Zapominam wtedy o drugim śniadaniu, marzę o drzemce, puszczam bajki do obiadu, snuję się po domu w piżamie i odliczam godziny do kąpieli. I pomimo tego, że jestem mamą, to jestem też kobietą, która lubi spotkania z przyjaciółmi, wypić lampkę wina do kolacji i skoczyć na mały shopping w sobotnie popołudnie. Nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Nie oczekuję również słów pocieszenia, a tym bardziej litości. Jedyne, na co liczę, to tylko zrozumienie, szacunek i odrobina wyrozumiałości. Tego też życzę każdej mamie!