Dziecko i jego świat. Dlaczego dzieci muszą się czasami ubrudzić?
przez Pedagog w domu · 4 kwietnia 2020
Zanim zostałam mamą często w towarzystwie innych mam słyszałam powiedzenie, że “brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko”. Wtedy określenie “brudne” bardziej kojarzyło mi się z dzieckiem, które od rana do wieczora chodzi umorusane i razem z bułką zjada brud z całego podwórka. Teraz wiem, że wiąże się to przede wszystkim z pozwoleniem dziecku na bycie dzieckiem. Z podarowaniem dziecku czasu na beztroską zabawę, na poznawanie świata za pomocą wszystkich zmysłów.
Lubię porządek. Błyszczące podłogi, piękny obrus na stole i kwiaty w wazonie. Ale najbardziej lubię, kiedy moje dzieci są radosne i szczęśliwe. A kiedy dzieci są szczęśliwe? Odpowiedź jest prosta: kiedy obok jest mama i tata, a one czują się bezpieczne i kochane. Ale uśmiechy dnia codziennego, ta radość i błysk w oku, pojawiają się wtedy, gdy dziecko się bawi. Kiedy bawi się po swojemu, wykorzystując do tego głównie swoją wyobraźnię. I wcale dziecko nie musi mieć miliona pięknych, kolorowych zabawek bo najwięcej radości dają mu proste czynności.
Kiedy dziecko może być sobą i bawić się, tak jak lubi
Każda mama wie, że składanie prania nie obejdzie się bez pomocy małych rączek. A dziecięca ciekawość dotrze w każdy zakamarek domu. Rozsypany makaron, rozgniecione chrupki, błoto na spodniach, tysiąc ziarenek piasku w butach, rozlany sok i poplamiona bluzka, to chyba nieodłączny element dzieciństwa. Owszem, trzeba dziecko uczyć zasad, porządku i wprowadzać reguły zabaw. Jednak każdy rodzic wie, że chwila nieuwagi wystarczy, aby pokój zamienił się w sensoryczny plac zabaw.
Kiedy zostałam mamą, zrozumiałam, że zabawa, to coś więcej niż tylko dziecięcy sposób na spędzanie czasu przez dziecko. Teraz wiem, że zabawa, to coś co nasze dzieci uczy, rozwija, a przede wszystkim bawi, wywołuje pozytywny nastrój i rozwija wyobraźnię. Dlatego staram się nie ograniczać ich rozwoju i podsuwam coraz, to nowe rozwiązania. Śmieje się, że w domu mam mały sklep z artykułami papierniczych. Moje dzieci bawią się, na wszelkie możliwe sposoby. Staram się dbać o ich zainteresowania i rozwijać w nich ciekawość świata. Jednak często wymaga, to ode mnie zaangażowania i nierzadko ogarniania całej sytuacji przed zabawą, w trakcie i po. Ale czy świadomość tego, że nasze dziecko pomimo brudnych rączek i bałaganu w salonie, jest szczęśliwe, nie jest najważniejsza? Pewnie, że tak!
Dziecko = brudne rączki i nieskończona ilość pomysłów na minutę
Ponieważ moje dzieci są w wieku 2 i 4 lat, to jeśli chodzi o zabawy plastyczne, raczej ja decyduje czym i kiedy się bawimy. Oczywiście jeśli moje dziecko poprosi mnie o plastelinę lub farby, to je dostaje. Pod warunkiem, że za chwilę nie wychodzimy na dwór, albo nie jedziemy na zakupy. W pozostałych przypadkach, to ja rzucam pomysły i organizuje przestrzeń, w której mogą się swobodnie bawić. A kiedy już, to robią, to staram się, w jak najmniejszym stopniu kierować do nich uwagi i prosić o porządek. Robię, to tylko wtedy, gdy zabawa zaczyna wymykać się spod kontroli. A poza tym pozwalam pobrudzić sobie rączki, zamalować stolik, oblepić całą kartkę plasteliną, albo przystroić okno we wszystkie kolory tęczy. Przecież wiadomo, że w takich sytuacjach nie ma co liczyć na czyste lśniące podłogi i czyste rączki. Ale za to uśmiech na twarzach moich dzieci wynagradza sprzątanie po tym całym armagedonie 🙂
Podobnie sytuacja wygląda na dworze. Jednak zdecydowanym ułatwieniem jest w tym wypadku posiadanie własnego podwórka. Dzięki temu nie musimy, jako rodzice martwić się o potargane spodnie, dziurę na łokciu, czy umorusaną twarz. Nasze dzieci mogą swobodnie bawić się na podwórku, budować zamki z piasku, tworzyć wodospady, leżeć brzuchem na trawie i chlapać wodą, gdy jest ciepło. Również spacery są dla nas czasem beztroskiej zabawy. Mając dwójkę dzieci nauczyłam się jednego: w samochodzie zawsze musi być torba z ubraniami na zmianę. Dzięki temu nie muszę się martwić o to, że moje dzieci zbierając liście w parku, czy kasztany się ubrudzą. Jeśli zdarzy im się umoczyć rękawy w fontannie, zachlapać spodnie błotem, albo po prostu całe są zakurzone i w piachu, to wiem, że nie musimy wracać śpieszno do domu.
Malowanie farbami bez poplamionej bluzki, brudnych raczek i buzi w farbie, to jak zjedzenie pączka bez nadzienia. Niby się zjadło, ale brakowało tego czegoś. Niby się malowało, ale brakowało zabawy. Bo to prawda, że brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko. W końcu, co to za zabawa, kiedy mama ciągle upomina i nie pozwala bawić się “po swojemu”, tak jak dziecko lubi, tak jak ma na to ochotę? Czasami fajnie jest pozwolić dziecku pobiegać po kałużach, zamoczyć rękawy w wodzie, wysmarować buzię farbą i nasypać piasku do butów. My rodzice i tak mamy już dość pracy. Nie lubimy dokładać sobie obowiązków, ale dzieciństwo musi być pełne radości, swobody, śmiechu od ucha do ucha i wesołych okrzyków.
Dziecko i bałagan- czyli słów kilka o tym, w jaki sposób dbam o rozwój moich dzieci bez szkody dla otoczenia
Nie będę ukrywać, że domowe obowiązki bywają dla mnie uciążliwe i zamiast kolejny raz w ciągu tygodnia myć podłogę wolałabym wypić kawę na balkonie. Dlatego stosuję się pewnych zasad, które pomagają mi panować nad całą sytuacją. Mam także swoje sprawdzone sposoby na organizację zabaw dla dzieci, co w pewnym stopniu pozwala nam wszystkim zachować porządek. Bez czego nie ma u ans w domu zabawy
Jedną z moich ulubionych rzeczy, która często nam się przydaje jest piaskownica na balkon. Tak, piaskownica na balkon. Bo czemu by nie mieć piaskownicy na balkonie, albo jeszcze lepiej- w domu? Każde dziecko lubi bawić się piaskiem, a wiadomo, że ma to zbawienny wpływ na jego rozwój. Szczególnie jeśli chcemy ćwiczyć motorykę małą oraz usprawnić funkcjonowanie sensoryczne. Piaskownica w domu przydaje się nam do zabawy wszelkiego rodzaju masami plastycznymi, a także wodą. Piasek nie wymyka się tak bardzo spod małych rączek. Nie ląduje w każdym zakamarku pokoju i nie zsypuje się co sekundę ze stołu. Dlatego my uwielbiamy zabawy z wykorzystaniem domowej piaskownicy. Polecam!
Kolejnym sprawdzonym sposobem na zabawę są plastykowe pudełka na buty. Mam ich kilka- mniejsze, większe. Wykorzystujemy je do wielu rzeczy. Są bazą naszych terrariów dla gadów, parkiem jurajskim, małym basenem, piaskownicą, którą można zamknąć i schować na szafę. Pudełka na buty są fajnym rozwiązaniem podczas malowania farbami, pod warunkiem, że dziecko siedzi na podłodze. Może wtedy do woli mazać łapkami po pudełku i tworzyć arcydzieła.
Dzieci lubią malować, szczególnie w tych miejscach, w których nie mogą. Moim patentem na tą sytuację są kredki żelowe do malowania po szybie. Mają piękne, nasycone kolory, łatwo się zmywają ze śliskich powierzchni i malowanie nimi daje dzieciom dużo frajdy. Nie musimy ograniczać dziecka do malowania tylko po kartce. Najlepiej jeżeli posiadamy duże okno balkonowe, ale jeśli to to równie dobrze sprawdzają się podczas malowania na plastykowych tackach, podkładkach na stół, czy tablicy magnetycznej. My je uwielbiamy i często malujemy nimi witraże na szybach w salonie. Polecam!
Kiedy małe dziecko się bawi, wiadomym jest, że skończy się to kolejnym praniem. Nie ukrywam, że plama z czerwonej farby na nowej bluzce, mnie przeraża. Dlatego kiedy daje dzieciom, tak niebezpieczne narzędzia pracy, to dbam nie tylko o ich bezpieczeństwo, ale także odpowiedni strój. Mam w szafie kilka zestawów, które leżą w niej tylko dlatego, że “może kiedyś się przydadzą”, albo “jeszcze się w nie zmieści”. I takie właśnie zabawy plastyczne, są świetną okazją, do “wykończenia” ubrań, które już dawno powinny wylądować na strychu. Rodzic nie musi powtarzać, jak zdarta płyta “Nie ubrudź się!!”, a dziecko bez stresu może się bawić. Podobnie jest z wyjściami na świeże powietrze. Jeżeli wiem, że dzieci się ubrudzą (kałuże), to zakładam im, coś czego nie będzie mi szkoda. Piękne tiulowe spódnice i nowe jeansy zostawiam na niedzielny spacer lub obiad u dziadków.
Dziecko, to śmiech, radość i brudne podłogi
A poza tym… Po za tym wrzuciłam na luz. Odkąd na świecie pojawiła się moja córka- drugie dziecko, to wiem, że nie można mieć wszystkiego pod kontrolą. Posiadanie jednego dziecka, które było spokojne i w zupełnie inny sposób odkrywało świat, było dla mnie dowodem na to, że można mieć dziecko i porządek w domu. Jednak pojawienie się w naszej rodzinie córki pokazało mi, że zabawa może wyglądać zupełnie inaczej. Wesoła, rezolutna, mała dziewczynka, której wszędzie jest pełno, od nowa zdefiniowała, na czym polega dobra zabawa. A starszy brat biorąc przykład (tak, przykład) z siostry, też w zupełnie inny sposób nauczył się wyrażać swoje emocje i wykorzystywać wyobraźnię.
Dlatego pozwólmy dzieciom się ubrudzić. Poskakać w kałużach, jak świnka Peppa w bajce, pobrudzić w piasku, czy zamalować stół farbami i przy okazji całe ciało. 🙂 Nie mówię, że musimy pozwalać im na wszystko, co dusza zapragnie. Oczywiście, że muszą panować w domu pewne zasady i reguły zabaw. Dziecko musi wiedzieć, co może, a co nie. Ale dla dziecka najlepsze, co może być, to życie w świecie dziecka, bez dorosłych problemów i ciągłych nakazów, rozkazów. Poznawanie świata za pomocą wszystkich zmysłów, świetnie wpływa na ich rozwój. Dziecko zmienia się, dorasta i z czasem takie zabawy nabiorą zupełnie innej formy. W naszym domu znowu zapanuje porządek. Dlatego brudne, zachlapane podłogi, sterta prania i pomalowane ściany, to etap przejściowy, który szybko minie. Ale dla naszych dzieci będzie czasem radosnym i pełnym uśmiechu.
A o to kilka pomysłów na zabawy z dzieckiem w domu
https://pedagogwdomu.pl/zabawy-w-domu-w-co-sie-bawic-z-dzieckiem-w-domu/.
Może okażą się fajnym sposobem na nudę?
2 komentarze
[…] z bibuły, albo kawałka gazety. Dzieci uwielbiają się brudzić, zresztą pisałam o tym tutaj https://pedagogwdomu.pl/brudne-dziecko-to-szczesliwe-dziecko-i-co-z-tym-balaganem-w-domu/. Kochają bazgrać palcami po wszystkim, co napotkają na swojej drodze. Uwielbiają w sposób […]
[…] Dziecko i jego świat. Dlaczego dzieci muszą się czasami ubrudzić? […]